Chcąc  zrozumieć bł. Gwidona z Montpellier, jego pragnienia i sens dzieła, które przed 800-laty powołał do istnienia, należy najpierw spojrzeć na jego osobę w szerokim kontekście czasu i miejsca w którym przypadło mu żyć. Zacznijmy zatem naszą wędrówkę od rodzinnego Montpellier.

Montpellier znajduje się na bogatej równinie Langwedocji, na 44 m wzgórzu wapiennym, wzdłuż południowego brzegu płaskowyżu stepowego, około osiem kilometrów od Morza Śródziemnego, od którego oddzielone jest terenami lekko wzniesionymi, szybko zmieniającymi się   w bagna. Horyzont nie przedstawia wielu bliższych wypukłości: przy brzegu ledwo odcina się wyspa Maguelone na której znajduje się XII wieczna romańska katedra – historyczna siedziba biskupów Magelone. W portalu katedry widnieje majestatyczna postać Chrystusa otoczona symbolami czterech ewangelistów. Niżej postacie św. Piotra i św. Pawła  oraz napis z datą 1178. Północne i północno – zachodnie wzgórza na których zbudowano miasto są dość spadziste. Tak samo stok północno – wschodni. Na południowym wschodzie wzgórze wydłuża się, zaznaczone lekko pagórkami, które niegdyś odgradzały go od innego wzgórza, zwanego Montpellieret.

Hrabstwo Tuluzy – którego częścią za czasów   bł. O. Gwidona było Montpellier, zarówno pod względem gospodarczym, jak i kulturalnym przejawiało tendencje do samodzielnego rozwoju, niezależnego od północy Francji.  Był to kraj bardziej włoski niż francuski. Sama nazwa Prowansja po łacinie znaczyła tyle, co prowincja. Obszar ten dla antycznych Rzymian, tak był przesiąknięty łacińskim duchem, że stanowił dla nich jakby prowincję Rzymu. Na północy mówiono po francusku, ale na południu po okcytańsku. Na północy dominowali wielcy baronowie, na południu, oprócz Rajmundydów, przeważała drobna szlachta. Na północy wreszcie panował surowy styl życia, a na południu dość swobodny. To stąd wywodzili się twórcy pierwszych chansons de geste. Był to inny kraj, mający inne korzenie niż reszta Francji i ciążący bardziej ku zagranicy niż Paryżowi. Odmienny język, stan kultury o wiele wyższy niż na północy, wreszcie związki z sąsiednią Aragonią  wszystko to stwarzało warunki nie tylko do kształtowania się odrębnej narodowości, ale również do politycznego wydzielenia południa.  W takim stosunkowo bogatym kraju, lubiącym podkreślać swoją odrębność i dość tolerancyjnym, jako, że od wieków zbiegały się tu rozmaite nurty cywilizacyjne rozwinął się kataryzm.  Z kataryzmem wiązały się zamożne rody kupieckie i część magnackich.

Zdjęcie z lewej strony przedstawia herb rodu Guilhemów – książąt Montpellier: gałka maku na tle białej tarczy.

Rodzinne miasto bł. O. Gwidona znajdowało się na szlaku pielgrzymim prowadzącym do Sanktuarium św. Jakuba w Compostelli. Jedna z czterech wielkich dróg, prowadzących do Świętego Jakuba, dobrze znanych między innymi dzięki słynnemu „Guide du Pelerin” (Przewodnik Pielgrzyma), przechodziła właśnie przez Montpellier. Była to droga do Arles –  VIA TOLOSANA. Stąd liczne rzesze pielgrzymów szukały w Montpellier schronienia. Bogaci znajdowali je w mieście, ubodzy w okolicznych osadach i wioskach.  Wędrujący pragnęli  nawiedzić znane miejsca oratoryjne. Za czasów bł. O. Gwidona najchętniej odwiedzali w Montpellier kaplicę zamkową poświęconą św. Mikołajowi.  W okolicach rynku zatrzymywali się masowo w kościele „Nasza Pani od Stołów”, aby uczcić tam Matkę Bożą. Następnie wędrowali do kościoła św. Firmina bo znajdowały się tam cenne relikwie św. Kleofasa, by potem w innej kaplicy zamkowej adorować relikwie Krzyża św. przywiezione z Palestyny przez Guilhem’a V  z pierwszej wyprawy krzyżowej.Zdjęcie obok przedstawia pozostałości po zamku Guilhemów, gdzie w ok. 1160 roku urodził się bł. O. Gwidon, syn Guilhema VII  i Matyldy, księżniczki burgundzkiej.

Ludność Montpellier pod koniec XII wieku trudno oszacować. Najnowsze opracowania podają od 5000 do 9000 mieszkańców. Społeczne różnice wydają się poważne. Istnieje bieda; sieroty, samotne kobiety, chorzy i starcy oraz liczne grono pielgrzymów wydani są na łaskę bardziej zasobnych.

W Montpellier, mieście  które nie było siedzibą biskupa nie było „xenodochium”. W pobliżu nie było również opactwa. Dwa przeorstwa benedyktyńskie w Celleneuve i Saint Pierre de Cluzenet były oddalone od sanktuariów przyciągających pielgrzymów. Biedni, chorzy, ubodzy nieszczęśliwi wszelkiego rodzaju, którzy tłoczyli się w mieście, przyciągali więc jałmużnę pobożnych laików, poczynając od seniorów.

Montpellier od pewnego czasu było siedzibą kwitnącej i bardzo sławnej Szkoły Medycznej, mogącej współzawodniczyć ze Szkołą Medyczną w Salermo.

Mimo, iż polityka rodu Guilhemów, seniorów Montpellier, od kilku pokoleń była tradycyjnie ortodoksyjna, to zapewne i tu docierały z pobliskiej Tuluzy i z Albi idee ruchu katarskiego. Atmosfera bowiem francuskiego południa sprzyjała szerzeniu się tego ruchu.  Tradycja swobodniejszych niż na północy obyczajów szła tu w parze z pewną tolerancją religijną. Kronikarz Wilhelm de Puylaurens pisał, iż na zarzuty tolerancji względem heretyków pewien rycerz odrzekł biskupowi Tuluzy, że nie mogą katarów wypędzać: „wychowaliśmy się razem z nimi, mamy wśród nich krewnych i widzimy, że żyją uczciwie”. Inną odmianą tzw. ruchu ubogich, która z pobliskiej Prowansji mogła promieniować swoimi ideami na Montpellier, byli waldensi.  Percepcja tych ruchów w Langwedocji i Prowansji świadczy o tym, że reforma Kościoła była na tych terenach szczególnie oczekiwana.

Miasto XX wieku nosi jeszcze ślady różnych starych fortyfikacji (na zdjęciu wieża Tour des Pins, będącą częścią starych murów miejskich z czasów bł. Gwidona). Pierwszą z nich o ograniczonej rozpiętości, na krańcu północnym wzgórza Montpellier, poszerzono w XI wieku o mur okalający nowe dzielnice. Ostatnie powiększenie muru, które chroniło 42 ha, zostało zrealizowane  między 1152r. a 1196r. Ta fortyfikacja zakończona za Guilhem’a VIII (brata O. Gwidona) nosiła nastrojową nazwę „wspólne ogrodzenie”, ponieważ ogradzała również część Montpellieret, która należała do biskupa z Maguelone. Bramy zwane „portalieres” otwierały się w kierunku przedmieść. Ta, która znajdowała się przy drodze do Saint Gilles, nosiła później nazwę „Portalieres du Saint Esprit”- Portal Ducha Świętego. To właśnie obok niej znajdował się pierwszy dom Zakonu Ducha Świętego.

Od XVI wieku Montpellier staje się siedzibą biskupów, którzy przenoszą się z wyspy Maguelone do miasta. W XVIII wieku powstaje tu monumentalna budowla katedry św. Piotra. 

 

Szybkie spojrzenie na dwie generacje tej rodziny, współczesne Założycielowi Zakonu Ducha Świętego, wydaje się niezbędne dla zrozumienia takich kwestii jak: zwyczaj zachowywania imion dynastycznych, ortodoksyjny stosunek do Kościoła i papieży, a także duża umiejętność ekspansji i poszerzania wpływów przez panów Montpellier.

 – Guilhem VI (1121-1149)  – dziadek bł. Gwidona z Montpellier

Po śmierci swojej żony Sibilli w 1149 roku wycofał się do cystersów w klasztorze Grandselve w diecezji Tuluzkiej. Założył opactwo Candeil koło Albi, opactwo Vallaure w Katalonii. Umiera w Grandselve w 1162 lub 1163 roku.  Jego reformatorska działalność pozwoliła mu uzyskać reputację świętego, ograniczoną co prawda tylko do zakonu w Citeaux (liturgia z Citeaux przewiduje jego święto 9 kwietnia). Niemniej sława tej świętości była bardzo żywa w kolejnych pokoleniach panów z Montpellier. Wywierała zapewne wpływ także na Gwidona – Założyciela Zakonu Ducha Świętego, który był jednym z wnuków świątobliwego cystersa z Grandselve.

 – Guilhem VII (1149-1172)  – ojciec Założyciela Zakonu Ducha Świętego

25 lutego 1156 r. ożenił się z Mathildą, córką księcia Burgundzkiego Eudes’a II. Książęca dynastia z Burgundii, będąca gałęzią Kopetyngów, wyróżniała się – podobnie jak panowie Montpellier – wspieraniem  nowopowstających  cysterskich opactw.  Związek Guilhema VII z Mathildą odcisnął pośrednio swe znamię na historii zgromadzenia zakonnego założonego przez ich syna – Gwidona. Na początku XIII wieku rozwój szpitali Ducha Świętego był niezwykle szybki właśnie w regionach, znajdujących się pod burgundzkimi wpływami. Guilhem VII podobnie jak jego przodkowie utrzymywał dobre stosunki z papieżem. Tradycyjne związki przerodziły się w osobiste relacje, kiedy papież Aleksander III uciekając z Rzymu przed pościgiem cesarza dwukrotnie w 1162 i 1165 roku mógł zatrzymać się na zamku Guilhema VII. Tak więc w okresie różnorakich schizm i herezji, seniorat z Montpellier wydawał się być wysepką wierności dla papieża i dla ortodoksji. Mathilda z Burgundii umiera młodo, a Guilhem VII podążył za nią w 1172 r. i został – zgodnie ze swoją wolą – pochowany w klasztorze cystersów w Grandselve. Jednym z ich dziewięciorga dzieci był Gwidon, późniejszy założyciel Zakonu Ducha Świętego.